środa, 18 maja 2022

Tatrzańskie piękności

                             Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami

        Wysiłek to żaden ani też wielka wyprawa. Jeśli jednak wyruszymy z Palenicy Białczańskiej o siódmej rano, dotrzemy około dziewiątej nad Morskie Oko - wtedy ta wyprawa zda się nam rajem. O tej porze jest nad tym ogromnym stawem pusto, ludzie rozchodzą się na szlaki a woda, przy sprzyjającej pogodzie, funduje nam taki cud.

Przed dziesiątą nad Morskim Okiem -
dziesięć lat temu było prawie pusto a woda...
i dziś o tej porze może zmienić nam światopogląd😉
Zdjęcia pochodzą z naszej "wyprawy" nad Czarny Staw pod Rysami w 2012 roku.
Zmierzamy w kierunku widocznego wzgórza -
wyprowadzi nas nad Czarny Staw pod Rysami.
        O tak rannej godzinie jedyną widokową opcją obejścia Morskiego Oka wydaje się wyruszenie na tę wycieczkę z jego lewej strony. A to z takich powodów:

Mnich w porannym słońcu to majestat

I ma swoich groźnych towarzyszy -
Mięguszowieckie Szczyty
A schronisko nad tą "morską" wodą urzeka.

Groźne MSW
Ciekawa jestem, ile z tych drzew oparło się niezmordowanemu kornikowi drukarzowi.

Uroki Morskiego Oka

Sympatyczna wycieczka po prostym wokół jeziora, w otoczeniu nieśmiertelnych zdawałoby się granitów i magii Morskiego Oka doprowadza nas do szlaku górskiego - krótkiego odcinka w górę. 
Z tego niemal miejsca wyruszamy w górę
Zanim zdążymy zmęczyć się w drodze do Czarnego Stawu pod Rysami złapiemy takie cuda.
Krok za krokiem w górę cudów

Z widokiem w kierunku trasy na rozejście szlaków:
 na Wrota Chałubińskiego i Szpiglasową Przełęcz

Nie warto tu wbiegać - słońce to kapryśna istota, trzeba z niego korzystać i robić zdjęcia na poczekaniu😀
Ostatnie kroki przed Czarnym Stawem pod Rysami - tu z widokiem na Żabią Przełęcz,
 na prawo od niej malutki trójkącik to Żabi Koń a skałki po lewej to Turnie nad Żabią Przełęczą
I na Jarka😃
A oto i magiczny widok z góry:
Z Czarnego Stawu pod Rysami wypływa strumień
i pędzi w dół do Morskiego Oka.

Jarek dotarł nad Czarny Staw.
Czarny Staw pod Rysami nie jest duży - i o tej porze, i w tym słońcu na pewno nie jest czarny.

Natalia też dotarła.
I ja również

Ten wysoki szczyt to Niżne Rysy
właściwe są za nimi po prawej.
Podeszliśmy zaledwie kilkadziesiąt kroków w lewo i zastaliśmy tam ciszę i spokój.
Z tego miejsca Czarny Staw pod Rysami wygląda jak jeden ze stawków Hali Gąsienicowej.
A to ptasi świat Pawła


A stamtąd przyszliśmy do tego kaczego świata - i tam wracamy.
Kacza rodzina
Zbieramy się do powrotu - słońce zmienia kąt padania a na ostatek chowa się za ciemnymi chmurami.


To jednak nie koniec niespodzianek na trasie. Okrążamy Morskie Oko drugą stroną i ledwo tam skręciliśmy...
Zachwyciła mnie roślinność ze stawem...
I ściana wodospadu

A przede wszystkim ta królowa😀
Sarna była zupełnie spokojna, nie bała się ludzi - fakt, że nikt zanadto się nie zbliżał, by jej nie spłoszyć i zdążyć zrobić jej zdjęcie, zanim sobie gdzieś nie pójdzie. Ot, spotkania na szlaku...
Po tej stronie Morskiego Oka skacze po kamieniach kolejny wodospad a raczej wstęga wodospadów.

I jeszcze taki nostalgiczny urok
Zanim nie natkniemy się na koszmarek plażowiska nad Morskim Okiem.
Wodogrzmoty Mickiewicza w drodze powrotnej
Kapryśna pogoda z przepięknej porannej i południowej, zamieniła się w pochmurną i przy naszym zejściu na wysokości Wodogrzmotów zaczęło kropić - w górach nie można być jej pewnym. 
I tylko mała uwaga należy się jeszcze wszystkim chętnym do ujrzenia tych cudów na własne oczy po raz pierwszy: początkowe zdanie tego wpisu, iż wysiłek to żaden ani wielka wyprawa należy potraktować jako niecną przenośnię literacką - całość zajęła nam siedem godzin wędrówki z popasami nad Czarnym Stawem a potem w schronisku. A że w górach wszędzie jest pod górę, toteż na pewno nie jest to spacer po równej jak stół nizinie. Jedynie porównanie z ekstremalnym wysiłkiem na wszystkich trasach, które opisałam poprzednio wypada na korzyść tej, powiedzmy, niedzielnej wycieczki za miasto😉
Tą fotograficzną w zasadzie trasą kończę opisy naszych szlaków po Tatrach Polskich - poprzez wspaniałości Tatrzańskich uroków i Tatrzańskich piękności dotarłam od Wołowca do Morskiego Oka.
Niech nikogo nie zmyli jednak przemycone tu słowo: koniec. Końca tatrzańskim cudom nie ma, wciąż znajdujemy nowe, wciąż ich poszukujemy. A ja wszystkie opiszę😀

2 komentarze:

  1. Piszę komentarz i mi znika, spróbuję raz jeszcze. Otóż ten wpis powstał specjalnie dla mnie, bowiem zachwycałam się ostatnio wodnymi akwenami. A jeśli nawet to nieprawda, to nie wyprowadzaj mnie z błędu. Tak jak ty kochasz góry, tak ja kocham wodę- morze, jezioro, rzekę, staw, wodospad, wodogrzmot i każdy inny wodny zbiornik. Woda tak cudnie odbija cały otaczający ją świat. I sama nie potrafię wskazać najładniejszego zdjęcia. Szkoda tylko, że trzeba wspiąć się wysoko, aby to zobaczyć, ale od czego mam Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że dodając zdjęcia myślałam, że to specjalnie dla Ciebie:) Jak widzisz, ja też tę różnokolorową wodę kocham, wodospady( a zimą lodośniegospady powstałe z zamarzniętych wodospadów) pędzące w dół, ich huk; a najbardziej ze wszystkiego kocham ciurkające cichutko leniwe strumyczki - są jak żywa woda i nie mogę się od nich oderwać. A że zdjęcia nie oddają głosów, to stoję nad tymi strumyczkami i filmuję - moja ekipa wędruje dalej a ja jak zaczarowana słucham opowieści strumyczkowych(będzie taki wiersz w Pejzażach lirycznych). Pozdrawiam i do spotkania:)

    OdpowiedzUsuń

Zima w Tatrach

                    Kalejdoskop zmian. Zima w Tatrach 2024      Wytrwali obserwatorzy przyrody a także cykliczności plam słonecznych już da...