sobota, 7 maja 2022

Tatrzańskie piękności

                                      Wrota Chałubińskiego

        Zawsze będą mi się kojarzyły z magią gór. Z samotną wędrówką w ciszy, w otoczeniu majestatem przyrody. Z tajemnicą, która choć widoczna jak na dłoni, zmienia się z każdym krokiem. To lekka trasa, jedynie na końcu ściana "staje w pionie", a my "opieramy się" o nią nosem. Jest jednak mało uczęszczana, bowiem na Wrotach się kończy i trzeba wrócić "po śladach". 

Włosienica o 8.45 byłaby pusta, gdyby nie MSW, Mnich a za nim...Zadni Mnich. 2015 rok
Tłumów jeszcze nie ma.
Na szlaku o 9.05
Morskie Oko w porannej krasie a plaża pod schroniskiem niemal pusta
        A że zajęła nam osiem godzin - tyle wystarczy, by się nasycić, obfotografować bez opamiętania i pogadać z największą przyjemnością ze zdobywcami tej przełęczy o porannej godzinie - to z kolei oznacza, iż jest tam dość daleko. Chętnych zatem mało. I dobrze. Nie ma "pociągów", za to kontakt z przyrodą, także żywą, zapewniony. I w pamięci pozostaje cud tej wędrówki, raj, do którego wrócić mogę w każdej chwili.
Brakuje mi słów...
Wygodnym szlakiem w górę, do rozstai
A po drodze magiczne królestwo
Goryczka trojeściowa
        Startujemy z Palenicy Białczańskiej w sierpniu 2015 roku(obecnie trzeba rezerwować parking kilka dni wcześniej). Asfaltem pędzimy w górę w takim tempie, że po dwóch godzinach już jesteśmy na szlaku - a jest pięć po dziewiątej. Trzeba pamiętać, że skręcamy w prawo przed Morskim Okiem według drogowskazu opatrzonego stosowną i jakże wymowną tablicą UWAGA NA  NIEDŹWIEDZIE. Nigdy żadnego tu nie spotkałam, bo to byłby koniec moich wypraw w Tatry😅 
Dumny Mnich strażuje nad Morskim Okiem.
I łanom wierzbówki kiprzycy

Skoro są takie kamloty to niewątpliwie jesteśmy w Tatrach.
Wyłaniają się czubeczki Tatr Bielskich - im będziemy wyżej, tym będą większe.
        Bajkowe Morskie Oko wyziera spośród drzew, a my smarujemy się kremem z mocnym filtrem. I ruszamy. Szlak sam nas niesie a wokół rozrastają się cuda gór. Woda stawu o morskim, rzecz jasna, kolorze perli się w słońcu tak, że uwierzyć nie można. Im jesteśmy wyżej tym bardziej okazuje się, że o tej godzinie jeszcze piękniejszy jest operlony Czarny Staw pod Rysami.  
Jeszcze kilka kroków i rozstaje
I już, z widokiem na Rysy i Czarny Staw pod nimi
Czarny Staw pod Rysami perli się w słońcu.
A my ruszamy dalej, Wrota Chałubińskiego przed nami - to ten ostry trójkącik przełęczy.
      Idzie się lekko łatwo i przyjemnie, po drodze mijamy jakiś strumyczek cieknący sobie po skałach. Za ogromnym łukiem zakrętu w prawo wyłaniają się w tym jasnym przedpołudniowym słońcu maleńkie czubeczki słowackich Tatr Bielskich. Byłam tu już trzeci raz, a dopiero je zauważyłam. Łagodnymi serpentynami podchodzimy do rozejścia szlaków na Wrota i Szpiglasową. Jest dziesiąta z kawałkiem. Odpoczywamy krótko, bo adrenalina przygody podrywa nas do dalszej wędrówki. I zaczyna się prawdziwy raj. Wędrujemy sami, tylko my i Tatry.
Nic tylko stać i podziwiać
Królestwo tojadów
Pustka po Stawie Staszica po prawej
I ściana Szpiglasowej Przełęczy
        Wyczytałam w bardzo mądrym internecie, iż to co do tej pory miałam za Stawy Staszica w rzeczywistości jest jednym stawem, okresowo wysychającym. Gdy ten proces latem się zaczyna, jeziorko dzieli się na dwa - które widzieliśmy schodząc ze Szpiglasowej w 2013 roku( z 2003 ich nie pamiętam). W 2015 nie było po nich śladu i wyglądało to strasznie. Byłam pewna, że to efekt ocieplenia klimatu. A okazuje się, że gdyby tu przyjść powiedzmy w maju to mógłby być tak wielki, że zalewałby drogę na Wrota! Albo leżałby pod śniegiem - tego jeszcze nie sprawdziłam😄
Zbliżamy się do ściany Wrót.
I zaczyna się stromizna.


Z drogi po prostym wstępujemy na kamienny szlak zasypany głazami, jak to w Tatrach. Ściana do Wrót już nieźle się przed nami wypiętrzyła, lecz nadal nie ma żadnej grozy. Słyszmy ludzi, którzy zdobyli Zadni Mnich - ta skała nie jest widoczna znad Morskiego Oka, za to widać ją doskonale z naszego szlaku a także wspinaczy na niej. Znajdujemy się bowiem w Dolince za Mnichem.
Zadni Mnich góruje nad tą dolinką i nad Mnichowymi Stawami.
        Zbliżamy się pomału do wypiętrzonej ściany Wrót. I tu ku memu zdumieniu łapię kamerą i okiem😄kilka stad kozic spokojnie sobie wędrujących po ściankach południowych doliny. Było ich chyba kilkanaście - na szczęście w takiej odległości, że ich nie wystraszyliśmy. 
Ostatnie wypiętrzenie...
Dzielnie się wspinam.


Widok z przełęczy - Madzia w niebieskim dresie.
        I zaczyna się stromizna. Szlak podnosi się niespiesznie, ale wytrwale. Nogi mi dygoczą, gdy zatrzymuję się, by pofilmować - i muszę przytrzymać się skały. A potem pion totalny, tyle, że krótki - jesteśmy już bardzo blisko. Ostatnie metry z nosem na skalnej ścianie z osypującym się szutem. I jedyna myśl w głowie, jak ja będę tędy schodzić?😱 Po drodze towarzyszyło nam dwóch Czechów, którzy bardzo mnie wspierali, że tak dzielnie się wspinam i chyba na szczycie nawet mi klaskali. Tak właśnie górscy wędrowcy dzielą się radością wspinaczki. 
Można zastygnąć z zachwytu - Ciemnosmreczyńskie Pleso w dole - jedno z dwóch widocznych
doskonale z Koprowego, wznoszącego się po lewej stronie wąziutkiej przełęczy Wrót Chałubińskiego.
Któregoś roku wybiorę się do tych Ples.
Po prawej stronie przełęczy zawadiacka skałka - usiadłam wygodnie na pogaduszki z innymi turystami.
Następnym razem wespnę się na skalne okienko z prawej, bo zobaczyć co jest z drugiej strony😎
Nareszcie siedzę! I łapię nieprawdopodobnie piękne widoczki po mojej lewej.
A Jarek w dole - na siodle Wrót. Gdyby stały tam jeszcze dwie osoby, to byłby strach się ruszać.
        I wreszcie raj przełęczy. Wąska jest ona tak, że żadne tłumy się tam nie zmieszczą - jedna osoba i już jest tłum. Stąd też wszyscy zdobywcy usadowili się na skałce nad nią. I ja się tam wdrapałam - coś nieprawdopodobnego jakiego stamtąd miałam widoki!
Siedzę na skałce z widokiem na Zadni Mnich.
Tatry Bielskie i Mnichowe Stawy z tego samego miejsca.
Z widokiem na słowackie Tatry - na pierwszym planie Gołe Wierchy.
Jakby to było fajnie zejść stąd do Ciemnosmreczyńskich Stawów
- niestety szlak ten jest zamknięty.
Grań Koprowego nad Ciemnosmreczyńskim Stawem
Wyżnim a za nim Grań Hrubego-jest tam mnóstwo szczytów
m.in.Hruby Wierch stad niewidoczny;
 Teriańska i Nefcerska Wieża
        Schodzimy już w cieniu - i to jest ważna informacja dla tych, których zachęciłam na Wrota Chałubińskiego. Słoneczne widoki latem z trasy na tą przełęcz będą tylko do godziny dwunastej, potem zalega tu cień. I cały urok i cała radość ginie. A wracamy po kamlotowisku - ciekawe,że rano nie były takie zauważalne😄

Wrota Chałubińskiego w popołudniowym cieniu
A my docieramy do kamlotowego świata...

Nie na długo, zaraz zaczyna się elegancki szlak.
Po drodze do złączenia szlaków i przy zejściu do Morskiego Oka łapię widokówki życia.




Z Tatrami Bielskimi w tle
Czarny Staw pod Rysami i Rysy - to ten dalszy szczyt


Bajeczna sceneria popołudniowego Morskiego Oka
Schodzimy😀
A bajka się nie kończy.



Kończy się dopiero tutaj...
        I tu żegnamy się z Tatrami a witamy z kosmicznym tłumem. Powrót do Palenicy to półtorej godziny deptania po asfalcie, co w upale do frajdy nie należy. To co jednak zabieramy ze sobą na zawsze warte jest każdej ceny!







2 komentarze:

  1. Najpiękniejsze dla mnie widoki, to widoki wody, a zatem najbardziej podobają mi się zdjęcia z Morskim okiem i czarnym stawem, a trzecie od góry to bajka nad bajkami. To dla mnie widoki życia. I pięknie napisałaś, że to co wynosimy z takiej wycieczki jest warte każdej ceny. To skarb, którego nikt nam nigdy nie zabierze, bo to zapisuje się na naszym dysku pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest dopiero piękne:) Taki dysk nosimy ze sobą zawsze.
    A tego dnia mieliśmy rzeczywiście bajeczną pogodę, udało nam się.

    OdpowiedzUsuń

Zima w Tatrach

                    Kalejdoskop zmian. Zima w Tatrach 2024      Wytrwali obserwatorzy przyrody a także cykliczności plam słonecznych już da...