I jeszcze złapane przez Natalię...
I znowu wracamy na Ścieżkę nad Reglami, by wspiąć się na Grzybowiec. Przed chatką na końcu Doliny Strążyskiej skręcamy w prawo na mostek i wspinamy się na Przełęcz w Grzybowcu(skąd jest najszybsze i najpiękniejsze podejście na Giewont). Podchodziłam tędy chyba tylko raz i nie jest to jakieś okropne wspinanie. Lepiej jednak tak układać trasy, by tędy schodzić - wtedy na wprost nas takie wyłaniają się takie widoki:
|
Z tej strony Sarnia Skała rzeczywiście wydaje się niemal nie do zdobycia dla ludziMasyw Giewonty robi bardzo groźne wrażenie, zwłaszcza zimą. |
Przy podchodzeniu, bądź schodzeniu, rozglądajmy się uważnie dookoła, bowiem roślinność jest tu wyjątkowo urodna.
|
Piękne te wszystkie kwiatki, a ja nie znam ich nazw.A to już dwa "wychwyty" Natalii Hm, czy to jest naparstnica? I wreszcie przełęcz
|
Przełęcz w Grzybowcu znajduje się w lesie, gdyby nie drogowskazy nikt by się nie domyślił, że to przełęcz. Stąd Ścieżka nad Reglami prowadzi w dół - jak widać do Doliny Małej Łąki. Na końcowym jej etapie las został straszliwie wyjedzony przez naszego znajomego kornika, aż żal było nam patrzeć w 2019 roku, kiedy byłam tu ostatnio. Poniżej tego okropnego żerowiska drukarza rozciąga się łąka z widokiem na Wielką Turnię prowadzącą na Małołączniak, jakżeby inaczej.
|
Wielka Turnia z drogi z Grzybowca do Małej Łąki, 2013 r. Jakaś pikseloza z tymi drzewami czy co?I obowiązkowa fota |
Za chwilę dobijamy do
Małej Łąki. Opowieść w tym miejscu jest tego typu, iż nie należy Małą Łąką podchodzić na Giewont😅- jest to trasa jakby dookoła, długa i męcząca, choć widokowo doskonała. Zejście zaś Małą Łąką aż do ulicy może nastręczać pewien problem, bowiem nie ma nigdzie blisko, a wręcz są daleko przystanki busów: czy to w stronę Zakopanego, czy w stronę Kir. Jest tu mały parking, ale chyba tylko dla szczęśliwców, którzy zerwą się skoro świt, by sobie znaleźć miejsce u wejścia do Małej Łąki. A skoro samochód na nas tu czeka, to niestety musimy do niego wrócić i nie możemy pójść na daleką trasę. Jeśli zaś przywędrowaliśmy tu z daleka, a akurat żaden bus nie przejeżdża w stronę dokąd zmierzamy(kierowca pewnie by nas zabrał, o ile ma miejsce)to niestety pozostaje nam drałowanie na piechotę asfaltem.
Zdobywcom Ścieżki nad Reglami, którzy ruszają nią dalej, pozostaje tylko zrobić sobie zdjęcie w pięknej scenerii Małej Łąki.
Z tego miejsca ruszamy dalej Ścieżką, czyli zagłębiamy się w las, jak dotąd nie pożarty i dobrze! Przyznam, iż ta droga w lesie jest o wiele piękniejsza zimą, o ile jest zasypana śniegiem😄
Moje magiczne zimowe drzewo latem nie robi takiego wrażenia. A dalej można przyuważyć takiego mieszkańca Tatr:
|
Borowik jak żywy, zdjęcie Natalii |
Dalsza droga w lesie prowadzi lekko w dół, a potem w górę i wychodzimy do miejsca szczególnie przez mnie ukochanego: na
Przysłop Miętusi.
Z Natalią w wielgaśnej wierzbówce tuż przed Przysłopem.
Na przełomie lipca i sierpnia Polana Miętusia zarośnięta jest wysoko wierzbówką kiprzycą.
I oto dochodzimy do miejsca, gdzieś dawno temu stało niewielkie schronisko, które niestety spaliło się i już go nie odbudowano. A przydałoby się tu idealnie!
|
Urzekający widok na Przysłop Miętusi i Czerwone Wierchy ze strony zejścia ze Staników Żlebu, 2019r. |
W tym miejscu muszę na chwilę przerwać opowieść o Ścieżce nad Reglami, bowiem z Przysłopem Miętusim nierozerwalnie łączy się nasz ukochany
Staników Żleb.
Zapoznaliśmy się z nim w czasie dość odległym, to jest w 2000 roku. Podeszliśmy wówczas na Przysłop od strony Kościeliskiej i dopiero stąd ruszyliśmy na Staników Żleb.
Pozwolę tu sobie "wkleić" taką młodą Madzię z 2000 roku, nie tylko dlatego, że to wzruszające tak spojrzeć sobie w twarz o dwadzieścia jeden lat młodszej, lecz także dlatego, że tego drzewnego drogowskazu już nie ma.
Nigdy więcej nie obraliśmy tego kierunku, zawsze ruszamy na Staników Żleb "z buta" z Rysulówki i wchodzimy od strony Ścieżki pod Reglami - taka również istnieje. I to podejście jest naprawdę przepiękne - dla turystów nocujących w innym miejscu uwaga: do tego podejścia można wybrać się od strony wejścia do Kościeliskiej, skręcając od razu w lewo na drogę leśną. Dochodzimy, z którejkolwiek bądź strony, do drewnianej bramki oznaczającej początek szlaku na Staników Żleb. Trasa ta jest tak mało uczęszczana, że zlikwidowano tu nawet kasę biletową do parku. I zaczynają się magiczne widoczki.
|
Pierwszy mostek na trasie - Iwo z wujkiem Jarkiem, 2019r. |
Kiedyś takich mostków jak widać na zdjęciu było aż trzy, potem przyszła nawałnica, szlak się pozawalał, i został tylko jeden początkowy.
|
Po drodze w górę łagodnym podejściem uważnie przyglądamy się roślinom. |
Szlak prowadzi w gęstym lesie, gdy dotrzemy do zakrętu w prawo, robi się bardziej górsko. A to oznacza, że już blisko do pierwszego wypłaszczenia, na którym kiedyś stała ławeczka i można było w spokoju napić się. Jak sądzę te ławeczki po prostu po kolejnych zimach gniją i administracja parku nie zarządza już stawiania nowych. Na końcu czeka nas jeszcze jedno podejście w lesie i wyłania się prześwit zawsze bardzo roślinny.
Tu skręcamy szlakiem w lewo i znów podziwiamy roślinność - za każdym razem, gdy tu się zjawiam, jest inna😆
A kiedy już znajdziemy się na "szczycie" Stanikowego Żlebu prostą dróżką zmierzamy przed siebie podziwiając wyłaniające się nieco dalej Czerwone Wierchy a później Starorobociański Wierch.
W tym samym miejscu co powyżej w 2013 roku rozpoczynała się długa droga w lesie. Niestety nieuprzejmy kornik wyjadł las i dzięki temu mamy rozległe widoki.
|
Kominiarski Wierch i Starorobociański |
A gdy długa prosta się kończy, zaczyna się zejście na Przysłop Miętusi, zimą kamienie tej ścieżki są bardzo śliskie - lód bierze je we władanie, bo są gładkie jak lustro.
I już mamy z jednej strony widok na Giewont, a z drugiej na dostojny Kominiarski Wierch.
A na powyższym zdjęciu, takim jakby malarskim😉widać Halę Stoły, do której za niedługą chwilę opowieść o Ścieżce nad Reglami dotrze.
Na Przysłopie koniecznie trzeba zrobić sobie postój, bo ławeczki wciąż jeszcze tu są.
|
Nasza zeszłoroczna ekipa odpoczywa na Przysłopie. |
Schodzimy piękną łąką w prawo do nieistniejącego lasu - jeśli jeszcze raz będę musiała wspomnieć o małym jego żercy, to chyba mnie coś trafi😂
|
Piękna łąka jest, a lasu, jak widać poniżej, nie ma. 2020r.Jaro jak zwykle zajęty😎 |
I tak docieramy w opowieściach o Ścieżce nad Reglami do Doliny Kościeliskiej, skąd wyruszyć można w dalszą drogę do Doliny Lejowej lub na Przysłop Kominiarski.
Zanim jednak tam się wybierzemy, opowiem słów kilka o urokach
Hali Stoły. Na tę wysoko usadowioną polanę trzeba skręcić w prawo w początkowej fazie Kościeliskiej, za pierwszą długą prostą. Szlak jest krótki - godzinna ostra dość wspinaczka i wychodzimy na pierwszą łąkę pod Halą Stoły, skąd już roztacza się wspaniały widok.
|
Do Hali Stoły stąd już tylko jedno oczko wyżej, 2005r |
Ostatni niewielki wysiłek i wychodzimy na bardzo stromą halę - pod takim kątem do normalnie poziomego podłoża, że człowiek z trudem na dwóch nogach stoi😂
|
Widok z Hali Stoły na Ciemniaka - to pierwszy z Czerwonych Wierchów od tej strony.A z lewej strony wyłania się Giewont. |
Łąka - hale to przecież górskie łąki - jest tutaj nieprawdopodobnie piękna.
Wspiąć się na Halę Stoły warto - jedynym minusem jest to, że tutaj szlak się urywa i musimy zawrócić. Zrobiliśmy sobie zatem taką wycieczkę tylko raz i to w dość brzydką pogodę - my stare górołazy jeśli już wychodzimy na trasę, to niechby chociaż miała ze cztery godziny. Na tak krótką szkoda nam marnować dnia. Z drugiej strony, można sobie przedłużyć zwiedzanie Kościeliskiej o Halę Stoły - każda opcja jest dobra.
A my wędrujemy dalej Ścieżką nad Reglami w kierunku Doliny Lejowej - szlak na Przysłop Kominiarski wiedzie tą samą ścieżką. I tu znów, nie da się inaczej - nazwisko i adres niszczycielskiego robala jest już na policji😂
Za pierwszą długą prostą, jest druga i z niej skręcamy w prawo - dziś szeroką drogą we wściekłym upale, jeśli na taką pogodę trafimy. A dawniej w błogosławionym cieniu ogromnego starego lasu, który kończył się dopiero na pierwszej rozległej polanie.
|
Serce się kroi, kiedyś rósł tu wspaniały gęsty las - szlak do Doliny Lejowej.2016r.A za nami jest tak - widać marszrutę w Kościelskiej. |
Wspinamy się obecnie w szaleństwie roślinności liściastej - kiedy zabrakło drzew iglastych nastąpiło istne rozpląsanie krzaków, kwiatów i różnych innych pnączy.
Można tu spotkać goryczkę trojeściową - uwielbiam te głęboko niebieskie kielichy.
Owocuje też jarzębina? Może ktoś mnie upewni, czy to na pewno jarzębina?
A kiedy już nieco zmęczymy się wspinaniem, wychodzimy na taką piękną łąkę.
|
Pierwszy postój na trasie |
I oczywiście wredna mała paskuda co z lasem po lewej stronie zrobiła, to już wiecie😠Dobrze, że łąka ocalała.
I dalej spokojnie wędrujemy sobie do rozejścia szlaków. I bez złudzeń widoczny na zdjęciu las, w dalszej części został, oczywiście co? Wyżarty!
|
Gdyby Jaro z obejrzał się za siebie z miejsca powyżej, ujrzałby taki widok. Rzecz jasna, tylko w 2016 roku i może kilku następnych. Dlaczego? To już wiecie. |
Kiedy dużo poniżej ujrzymy zakręt w prawo do Doliny Lejowej, decydujemy co dalej zrobić z tak pięknie zaczętym dniem.
Ja w tym miejscu wrzucam słów kilka o
Lejowej. A jest o czym - o robalu zapomnieć, dzieło zniszczenia zostało już dokonane. I dzięki temu Dolina Lejowa zyskała zupełnie nowy wygląd. I czy piękny, sami oceńcie.
|
Justyna z Sarą - mam nadzieję, że całe lata będziemy tak razem wędrować, 2021.Lejowa tak się nazywa, bo tu się po prostu wszędzie woda leje. To jest magiczne miejsce - urokliwe i bezludne.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz