A zatem jesteście już gotowi do zdobywania szczytów w Tatrach Wysokich, skoro zajrzeliście na tę stronę😀Ruszajmy, witaj przygodo!
Młodych sprawnych ludzi zapewne nie trzeba zachęcać i sami już wyrwali się na jakieś mniej bezpieczne ściany niż te, które rozsądek nakazuje. Wiem, ponieważ sama tak robiłam. Dla tych, którzy czują jeszcze jakiś niepokój albo z lekka wątpią w swoje siły doradzam na początek Szpiglasową Przełęcz. Trasa jest bardzo długa, niezależnie z której strony się wybierzemy. Dla pewności jednak, z uwagi na to, iż ewidentnie po łańcuchach lżej się wchodzi niż schodzi, idźmy pierwszy raz na tę przełęcz z Doliny Pięciu Stawów. I tu uwaga dla prawdziwych górołazów: ta dolina to prostu Piątka. Warto na tę trasę odczekać z pogodą, aby była murowanie fantastyczna, nie pożałujecie.
 |
Wielki Staw Polski, 2017r |
 |
Widok na Świnicę po lewej i Kozi Wierch po prawej |
 |
Cała Orla Perć przed nami |
 |
W 2017r wybraliśmy się na Szpiglas od Morskiego Oka, pan z czerwonym plecakiem to mój mąż |
 |
Rysy to bliższy szczyt po lewej nad Czarnym Stawem, w tle Wysoka. W dole Morskie Oko, po prawej niewielkie Mnichowe Stawy.
|
Łańcuchy pod Szpiglasową Przełęczą od Piątki dostarczają swojej adrenaliny, lecz trasa zwana jest przez turystów "ceprostradą". Co absolutnie nie oznacza, że można na nią iść od strony asfaltu prowadzącego do Morskiego Oka w klapkach! Obrazek w życia wzięty: schodzę z przełęczy w kierunku Morskiego i prawie u samej góry napotykam dziewczynę w tak cieniutkich klapeczkach, że w ogóle nie było ich widać a jedynie paseczki na stopie. Miała łzy w oczach, patrząc na mnie i moje trapery z traktorem, że i na lodowce pewnie mogłabym się w nich wybrać. Minęłam ją z chłodem myśli w sercu: a z tamtej strony są łańcuchy, jak po nich zejdziesz w tych plażowych klapeczkach? Być może zawróciła, co byłoby najrozsądniejsze, ponieważ zejście do Piątki a potem do asfaltu w takim wątpliwym obuwiu to z pięć godziny wędrówki po kamieniach. Wszędzie trzeba zachować rozsądek i zapytać, zanim się człowiek gdzieś wybierze tych, co już tam byli.
Po takiej łańcuchowej zaprawie można zaryzykować Zawrat od Hali Gąsienicowej. Wchodzi się tam o wiele szybciej niż od Piątki, ale potem trzeba schodzić lekko licząc pięć godzin. Zawrat od Czarnego Stawu Gąsienicowego to pionowa ściana z kilkoma ekspozycjami łańcuchów i klamer. Lepiej zatem iść w grupie, gdzie silniejsi asekurują słabszych. Szlak jest dwukierunkowy, lecz przy takich ekstremach nikt się nie spieszy ani nie szarpie, że musi być pierwszy. Jedni drugim ustępują, wiadoma sprawa, wszyscy się męczą, a wielu zwyczajnie się boi. Warto zakupić wcześniej rękawiczki na łańcuchy, ręce się nie ślizgają. Takie wejście i zejście pamięta się całe życie, opowieści snuć można w nieskończoność😀
 |
Czarny Staw Gąsienicowy, 2018r. |
 |
Tak wspinamy się na Zawrat, wisząc jeden nad drugim - widoczny kawałek buta to mój, 2018r.
|
I tu uwaga: Zawrat nie jest bezpieczną trasą jak i cała Orla Perć, zostawmy dzieci w domu, jeśli nie chcemy dygotać o ich życie. |
A to ja schodzę z Zawratu😅 |
 |
Zawrat od Piątki
|
 |
Wielki Staw Polski z Miedzianym na wprost i Opalonym Wierchem - po lewej |
 |
I ten sam Staw z Wyżnym i Niżnym Kosturem po lewej, na wprost Kotelnica- fragment Liptowskich Murów
|
Świnica - przed wyruszeniem na ten szczyt trzeba sprawdzić, czy szlak nie jest zamknięty. Jest to bardzo stroma góra a trasa od strony Zawratu to prawdziwa perć dla kozic, która co i rusz ulega zniszczeniu, oberwaniu i jest remontowana. Czasem szlak ten jest zamknięty z obu stron.
Jeśli jest dostępny najlepiej wejść na Świnicę od strony Hali Gąsienicowej i przy rozejściu szlaków jakieś piętnaście minut powyżej Murowańca skręcić w lewo przy pierwszym drogowskazie. Niezbyt rozsądne wydaje się wchodzenie najpierw na Liliowe, chyba że ktoś zamierza przedłużyć sobie trasę o dobrą godzinę dla pięknych widoków. Wejście od razu na Przełęcz pod Świnicą nie jest specjalnie trudne, a stanowi przedsmak pionowej wspinaczki na szczyt.
 |
Szlak na Świnicę z przełęczy, 2013r
|
Powrót do Przełęczy pod Świnicą i droga na Kasprowy ma swój urok.

 |
A z Kasprowego można sobie bezpiecznie zjechać, jeśli mamy już dość deptania po górach😄
|
Kościelec Porównując skalę trudności Świnicy i Kościelca, ten ostatni wygrywa, choć jest niższy. To samotna góra, o dość pionowym wypiętrzeniu, zwłaszcza na końcu podejścia. Ponad dwadzieścia lat temu zdjęto tam łańcuchy, a zatem nie pozostaje nic innego jak wspinaczka po pionie, delikatnie rzecz ujmując zębami i pazurami(a potem trzeba tak zejść). Patrząc jednak na tłumy młodych ludzi, zdobywających ten szczyt dzień w dzień, nie jest to jakieś apogeum. Mniej młodzi ludzie lub niezaprawieni w zderzeniu z przepaściami niczym od nas nie odgrodzonymi, a kamienna ścieżka jest tylko na stopę, zawsze mogą zawrócić. Nigdy nie ma musu, zdobywanie czegoś na siłę jest pewnym ryzykiem, które każdy z nas podejmuje sam.
 |
Widoki z Kościelca to nagroda za wspinaczkę, 2009r
|  Czarny Staw Gąsienicowy z Kościelca
|
|
Przy decyzjach o trasie na Kościelec a także dalszą część Orlej Perci od Świnicy w Kierunku Krzyżnego należy pamiętać, że jeśli dzień wcześniej lub w nocy padał deszcz to kamienne ścieżki, które z wysokich partiach gór są szerokości naszego buta a pod nim czai się dzika przepaść, są śliskie. Grozi to śmiertelnymi wypadkami, podobnie jak błądzenie we mgle(zawsze trzeba sprawdzić prognozę pogody na dany dzień trasy). Jest jeszcze jedna żelazna zasada, która może nas pogrążyć i niestety doprowadzić do śmierci, trzy razy Z: zmokniesz, zmarzniesz, zginiesz.
Pamiętajmy o tym, wybierając się w Tatry Wysokie, że nawet latem może tam być niebezpiecznie, ze względu na nagłe i gwałtowne obniżenie się temperatury(zawsze musimy mieć ciepłą odzież w plecaku na takie wyprawy i odpowiednią ilość jedzenia). Poza sezonem letnim nie ryzykowałabym w ogóle tras na Orlą Perć, zbyt wielu ludzi już tam zginęło nie tylko z powodu upadku z wysokości, lecz także z wyziębienia.
Mnie osobiście cała Orla Perć od Kozich Wierchów do Pośredniego Granatu jest znana wyłącznie z widoków z daleka i opowieści. Nigdy nie pokusiły mnie Kozie Wierchy, choć podobno sam Kozi Wierch nadaje się nawet dla początkujących - nie wiem, nie sprawdziłam tego. Słyszałam za to wiele i nic dobrego😅 o Żlebie Kulczyńskiego, którym chyba jest lepiej wchodzić, niż nim schodzić.
Skrajny Granat - wdrapanie się na najniższy z Granatów od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego nie nastręcza specjalnych trudności, za wyjątkiem włożonego wysiłku. Na ostatnim etapie, już po szczytem, wspinamy się niewysoką pionową ścianką, mniej więcej jak rozplaszczona żaba do niej przyklejona. Pedantycznie przesuwamy wówczas najpierw jedną rękę w górę, łapiąc się za wystający gdzieś skalny występ potem drugą a następnie podobnie przesuwamy nogi, mając na myśli, iż jeszcze chwila, a uczepimy się kamiennej płyty przed nosem zębami. Nie wydawało mi się to szczególnie strasznie, lecz minęłam się na tej ściance z załzawioną dziewczyną, co oznacza, iż niektórych może to przestraszyć. Widoki ze Skrajnego Granatu w obie do strony: do Czarnego Stawu Gąsienicowego, a zwłaszcza do Piątki z pasmami Tatr Słowackich, w tym ogromnym Lodowym Szczytem sprawiają takie wrażenie jakbyśmy byli w Himalajach😂
 |
Z drogi na Skrajny Granat - widok na Kościelec i Czarny Staw Gąsienicowy, 2002r. Po prawej Czarny Staw w całej okazałości.
|

 |
Zębiska Grantów widziane ze Skrajnego mogą się przyśnić w nocy. |
Droga na Przełęcz Krzyżne od strony Murowańca jest długa i nużąca, lecz warto wybrać się nią, by z Krzyżnego schodzić do Piątki. Samo dotarcie ze schroniska do Czerwonego Stawu Pańszczyckiego-my poszliśmy górą, a nie trasą w kierunku Gęsiej Szyi, co oznaczało najpierw wspinaczkę, a potem ostre schodzenie do tego stawu - jest wystraczająco długie. Od Czerwonego Stawu rozpoczyna się wspinanie w monotonnym kamiennym świecie, lecz już wiemy, że każdy krok przybliża nas do nagrody. Widoki z Krzyżnego na Piątkę, Świstówkę, masywy Opalonego i Miedzianego są warte uprzedniego wyczerpania. Z przełęczy ostrą stromizną schodzimy w dół, też wcale nie jest lekko, za to widoki co krok oszałamiające. Kiedy dotrzemy już do w miarę prostego szlaku, prowadzącego nas w kierunku Wielkiego Stawu Polskiego, warto obejrzeć się za siebie! W Dolinie Piątki skusić nas może obiad w schronisku, lecz jest to klasyka złudzenia. Zjemy i odpoczniemy godzinę to pewne, lecz potem brakuje sił do schodzenia Roztoką, a na asfalcie mamy wrażenie, iż każdy krok wbija się nam kamieniem w podeszwy😂Może więc lepiej jest zejść od razu przez Siklawę.
 |
Widok z Krzyżnego na Świstówkę i Stawy Polskie, 2008r |
 |
Tak będziemy schodzić |
 |
Siklawa z drogi z Krzyżnego, także na zdjęciu poniżej |
Pamiętajmy, iż dotarcie do Krzyżnego z każdej strony jest bardzo długie(łącznie ta trasa w obie strony może nam zająć jedenaście godzin, w zależności od tempa). Nie polecam jej zatem absolutnie poza sezonem letnim, jesienią i zimą szybko robi się ciemno, kamienie są śliskie, lodowata woda kapie w różnych miejscach. Mam w pamięci tragedię kilkunastoletniego chłopca, który zginął pod Krzyżnem w październiku, wiele lat temu. Pośliznął się, spadł, złamał nogę i zmarł z wychłodzenia, zanim go odnaleziono
Wrota Chałubińskiego - to jedna z najpiękniejszych tras w Tatrach, w końcowej fazie trzeba się powspinać, ponieważ ściana do Wrót robi się coraz bardziej pionowa, lecz to jedyna trudność. Warto odczekać na pogodę tak zwaną "żyletę", widoki są wówczas, o proszę takie:
 |
Morskie Oko perli się w słońcu w porannej godzinie, 2015r |
Wyruszyliśmy z Palenicy Białczańskiej jakiś kwadrans po siódmej, tuż przed Morskim Okiem skręciliśmy na szlak prowadzący na Szpiglasową Przełęcz - o poranku ta trasa jest właściwie pusta. Łagodnymi długimi serpentynami dotarliśmy do rozejścia szlaków na kamiennym wypłaszczeniu.
A po drodze, można przywitać się z goryczką trojeściową - kwitnie tak pięknie w sierpniu.
 |
Goryczka trojeściowa |
Z tego wypłaszczenia z widokiem na cały masyw i ostry odwrócony trójkąt Wrót kierujemy się wprost w jego objęcia. Szlak robi się coraz bardziej kamienny, potem depczemy już po głazach. My mieliśmy to szczęście, już na wypiętrzeniu ściany do Wrót, że spotkaliśmy kilka stad kozic.
 |
Widok na Wrota Chałubińskiego - to ta przełączka na wprost, 2015r |
Usiedliśmy na stromej ściance nad Wrotami i pogadaliśmy chwilę z jednym zaledwie miłośnikiem Tatr, który o tak wczesnej porze też się wybrał na tę samą trasę. Dla takich pogaduszek warto zerwać się o piątej rano, by wyruszyć na szlak.
 |
Widok ze skalnej ścianki nad Wrotami Chałubińskiego na słowackie Tatry Bielskie a bliżej na Mnichowe Stawy
|
 |
Z drugiej strony w dole jeden z dwóch słowackich Ciemnonsmreczyńskich Stawów a na wprost widać Suche Czuby
|
Powrotna droga w popołudniowym słońcu również nas urzekła. Jednym minusem tej trasy jest schodzenie po asfalcie przez półtorej godziny przy akompaniamencie tłumów ludzi😉
 |
Powrót do Morskiego
|
 |
I znów wierzbówka kiprzyca
|
 |
O tej porze w schronisku nie ma nawet co liczyć na obiad |
Kocioł Czarnego Stawu pod Rysami jest mi znany osobiście, lecz nigdzie się stamtąd nie wybrałam, za wyjątkiem powrotu do Morskiego Oka. Mięguszowieckie Szczyty, Przełęcz pod Chłopkiem, Kazalnicę, Cubrynę znam zatem jedynie z widzenia.
Osławione polskie
Rysy zdobyłam od strony słowackiej i nigdy w życiu nie wybrałabym się na ten szczyt od strony polskiej. Przyczyny są dwie: po pierwsze - wspinaczki w sakramencko nudnym kotle Czarnego Stawu, gdzie przez kilka godzin widok w ogóle się nie zmienia a przedtem trzeba deptać półtorej godziny jeszcze nudniejszym asfaltem, można sobie oszczędzić, zamieniając na tysiące bajkowych widoków od strony słowackiej; po drugie - jest to wejście niebezpieczne. W zależności zatem co kto bardziej lubi: jeśli wybieramy się na szlak po niekończącą się magię widoków, zdecydujmy się na nocleg na Słowacji i ze stacji kolejki podtatrzańskiej( czyli ich vlaku)Popradskie Pleso kierujemy się asfaltowym podejściem właśnie do Popradskiego Plesa i Mięguszowiekiej Doliny - przy rozejściu szlaków na Koprowy i Rysy kierujemy się w prawo, docieramy do Żabich Ples, Schroniska pod Rysami, Przełęczy Waga z obłędnym widokiem na Ganek i Galerię Ganku i wreszcie, gdy otworzy się przed nami zapierający dech w piersiach "wylot" na polskie Tatry z pełnym grozy Mięguszowickim Szczytem Wielkim rozpoczyna się ostatnia krótka ściana podejścia na Rysy. Jeśli ktoś woli dreszczyk adrenaliny i pokonywanie samego siebie przy wchodzeniu i schodzeniu, by być potem niezmiernie z siebie dumnym, niech wybierze Rysy od polskiej strony. Przejście przez ten szczyt jest dozwolone, co oznacza, iż należy mieć przy sobie dowód osobisty i w razie, gdybyśmy jednak nie dali rady zejść z powrotem do Czarnego Stawu pod Rysami można przejść na słowacką stronę. W takiej sytuacji problemem jest tylko powrotny dojazd do Zakopanego.
 |
Widok z Rysów na polską stronę, 2007r |
Wszystkich zainteresowanych (mam nadzieję też, że zaintrygowanych)pejzażami tatrzańskimi z drogi na Rysy od strony słowackiej odsyłam do opisów pod tytułem "Tatry Słowackie - Poprad" i kolejnych. Aby zaś rozwiązać zagadkę z jakich przyczyn Magdalena Rohacka zrezygnowała ze zdobywania Kozich Wierchów i innych szczytów w polskich Tatrach Wysokich proszę zajrzeć na stronę "Rohacze moja miłość".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz