czwartek, 21 października 2021

Przełęcz pod Osterwą, Rysy

            W roku 2007 po raz pierwszy wyruszyliśmy ze Skalniatego Plesa do Hrebienoka - urokliwy spacer w dół jest odurzeniem się zapachami gór po roku niebytności.

Skalniata Chata i trzech moich panów w 2007r
Wokół Skalniatego Plesa "rozrasta się" Łomnica po lewej i Kieżmark po prawej

A wieczorem taki obrazek - niemożliwy do zrobienia po polskiej stronie Tatr. 
Zachód słońca z asfaltowej drogi prowadzącej
do Velkego Slavkova, po prawej ogrom Slavkovskiego
Szczytu
Z gładkiej równiny wyrastają nagle wszystkie szczyty, widoczne jak na dłoni. Na obrzeżach Popradu od strony północnej znajduje się Tesco, z parkingu przed nim widać całe pasmo ze Slavkovskim i Gerlachem. Z punktu widzenia mieszkańców Pomorza wygląda to tak, że my aby coś takiego zobaczyć musimy jechać bez mała osiemset kilometrów, a oni wystarczy, że na zakupy pojadą, Działa to również w drugą stronę, wiem😆żeby Słowacy mogli zobaczyć morze, też muszą jechać osiemset kilometrów.

Trasę na rozchodzenie w 2007roku sama wymyśliłam. Pojechaliśmy vlakiem do Vyżnych Hagów a stamtąd rozpoczęliśmy wspinaczkę do Batyżowieckiego Plesa. Jeśli kiedykolwiek kogoś pokusi, żeby wybrać tę trasę - to tylko w tym kierunku czyli w górę(w 2014roku schodziłam tamtędy w trzyosobowej grupie i był to taki horror stromizny i ogromnych porozrzucanych kamlotów, bo szlaku tam nie ma, że nigdy więcej tamtędy schodzić nie będę). W górę idzie się ciężko, zwłaszcza na samym końcu, a my dodatkowo szliśmy w upale. Po wyjściu z kosówki znajduje się przed nami,  a właściwie "wisi" nad nami, ogromna ściana, którą w poprzek przecina Magistrala, a dopiero wyżej znajduje się Batyżowieckie Pleso, które w roku 2007r zdobył tylko mój mąż. To zaś co rozpościera się po naszej prawej stronie, to jest cud, który znalazł swoje odbicie, bardzo poważne, w trzeciej części "Snującej się mgły". Jest to ogrom ściany Gerlacha i dolin niknących gdzieś w oddali pod nim.
Masyw Gerlacha, 2007r
Szlak prowadzący stad w górę do Batyżowieckiego Plesa to już Magistrala, my ruszyliśmy
w lewo do Osterwy przez Klin
Po stromym podejściu ruszamy, zdawałoby się po prostym, w kierunku Przełęczy pod Osterwą, wspinamy się i schodzimy, by po jakichś dwóch godzinach ujrzeć nasz cel. Jeszcze tylko trzeba zbiec do przełęczy i oczom naszym ukazuje się - o taki magiczny widok na Popradskie Pleso.
Przełęcz pod Osterwą
Magiczna lipcowa sceneria zejścia z Przełęczy do Popradskiego Plesa
Ostrymi serpentynami, a za zatem szybko, schodzimy do Chaty przy Popradskim. Jesteśmy jednak wykończeni tą trasą na rozchodzenie, a tu jeszcze godzinka schodzenia, na samym końcu dość stromo. Łącznie zajęło nam to sześć godzin porządnej wspinaczki, widoki bajeczne.


         Na Rysy trzeba wyjść z domu jak najwcześniej, z Velkego Slavkova dojazd samochodem do stacji vlaku Popradskie Pleso(przedostatniej przed Strebskim Plesem) to pół godziny jazdy. Wejście i zejście tą samą trasą, plus popas w Chacie pod Rysami, to dziesięć godzin.
Do Chaty przy Popradskim Plesie nie zachodzimy, od razu ruszamy do Mięguszowieckiej Doliny. Ważna informacja - w Tatrach Słowackich do schronisk wysokogórskich wnoszą żywność, napoje a nawet zupy w garach tak zwani noszacze - nosicz po słowacku. Wnoszą te ciężary na plecach w ogromnych stelażach i należy im ustępować z drogi, bowiem dźwigają nawet do 150kilogramów! Widziałam raz takiego noszacza odpoczywającego na kamieniu: żeby wstać musiał się najpierw rozbujać z tym stelażem i pojemnikami, a zupa chlupotała w środku! Latem odbywają się wyścigi noszaczy, w tym także kobiet, i obracają oni po cztery razy w górę w ciągu dnia - to prawdziwi mocarze. My przy początku szlaku od Popradskiego Plesa zastaliśmy worki z cebulą i ziemniakami, i można było na ochotnika wnieść to do Chaty pod Rysami. Mąż nie złamał się jednak, i tak miał załadowany plecak na plecach.
Wędrujemy przez las, później kosówką, gdzie wyłania się przed nami ogrom Mięguszowieckiej Doliny. Przy rozejściu szlaków kierujemy się w prawo, mijamy urokliwy mostek a potem dość stromą ścianą wspinamy się, by dotrzeć do kamiennego świata Żabich Ples.
Żabie Plesa w drodze na Rysy
Patria Baszty i Szatan otaczają Mięguszowiecką Dolinę od zachodu
To jakby pierwsze wrota kamiennego świata Rysów. Dość lekko docieramy do pionowej ściany, którą kiedyś trawersowało się po łańcuchach, które z nieznanych mi powodów powodowały u nas jedynie wybuchy śmiechu, może po prostu były bardziej potrzebne przy schodzeniu. Kilka lat temu powyżej łańcuchów Słowacy wystawili zestaw chodników-schodków, powiem szczerze: bezsensowny koszmarek. Kiedy zaś "zawiniemy rogala" na końcu tego podejścia ukazuje się nam kolejny świat kamienny: Wysoka, Dracza Bramka po prawej a prosto przed nami wyłania się Chata pod Rysami. I tu, jak w Chacie Teryho, okazało się, że największym szczęściem człowieka może być wyłącznie garczek herbaty rumiankowej(taki półlitrowy, bajka). Po zasłużonym wypoczynku wyruszamy na Przełęcz Waga.
Wysoka z Przełęczy Waga
"Oczko" wyżej Ganek i Galeria Ganku
Z tego miejsca wspinamy się już w prawdziwych Tatrach, otacza nas oszałamiający ogrom gór. A w miejscu, gdzie wstępujemy na wąską ścieżkę, skąd widać już ostatnią zasłaną kamlotami ściankę ukazuje się coś, co zapiera dech.
Mroczny Mięguszowiecki Szczyt Wielki po lewej, na wprost Świnica przed ostatnim podejściem
na Rysy
Z tego samego miejsca widok na Żabie Plesa Baszty i Patrię(wygięty "ząb"po prawej u góry to Krywań)
 
Widok z Rysów na polską stronę
W 2007r ktoś wniósł na Rysy keg z piwem i drugi z cofolą, można było się napić czegoś zimnego. Cofola jest bardzo popularna na Słowacji i w Czechach a my jesteśmy jej zaprzysiężonymi fanami😀  
Schodzenie tą samą trasą z widokami z poprzednich zdjęć, a są wówczas jak na dłoni, to prawdziwy górski raj. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne lata w Tatrach

                                               Tatry Wyzwanie 2025               Od jakiegoś czasu pojawiają się w internecie wpisy o pokol...