czwartek, 21 października 2021

Koprowy i Batyżowieckie Pleso

       W 2013 roku pozazdrościłam mojej kuzynce Małgosi i postanowiliśmy zdobyć Koprowy. Nic o tym szczycie nie widziałam. Okazało, iż była to wyprawa życia, pierwsza z odmieniających moje odczuwanie świata gór. Weszłam po niej na wyższy poziom.

                                Koprowy - wyprawa życia

        Zaczęło się niewinnie. Dojeżdżamy samochodem na parking przy stacji vlaku Popradskie Pleso, wyruszamy asfaltem do stawu, stamtąd znaną nam już trasą do Mięguszowieckiej Doliny. Przy rozejściu szlaków tłumek skręca na Rysy, a my samotnie zdążamy ogromem tej doliny. Od strony zachodniej osaczają ją jak kły w paszczy smoka: Patria, Baszty i Szatan. Im wyżej wchodzimy tym bardziej potężnieją. Przechodzimy przez szeroki strumień, i ze dwa "oczka wyżej" w wysokości mój młodszy syn, Paweł, staje oko w oko z taką śliczną istotą.

Kozica patrzy na Pawła, jakby o coś chciała zapytać
Za kolejnym progiem skalnego podejścia Paweł łapie rdest - to strona zachodnia doliny. Po wschodniej dzwonki z Wołowcem Mięguszowieckim, za którą ukrywa się Kotlina Żabich Ples w drodze na Rysy. 
Baszty, Szatan i rdest w Mięguszowieckiej Dolinie, zdjęcie Pawła

A po stronie wschodniej Mięguszowiecki Wołowiec oddzielający dolinę Żabich Ples, zdjęcie Pawła

Kamienne pagórki układają górscy wędrowcy - to taki symbol solidarności
ludzi na szlaku( według mojej wersji-tak naprawdę nikt nie zna początku tej tradycji). 

Kiedy po trzech godzinach od startu pokonujemy próg Doliny Hinczowych Ples oczom naszym ukazuje się oszałamiający ogrom tej kotliny. Jako pierwsze odkrywamy Satanove Pleska, przy których robimy pierwszy postój. Pomiędzy kamieniskami płynie kryształowo czysty Hinczowy Potok a nad nim pośród traw rozrastają się wyspy słońc - grupy pełników. 
Łąka pełników

Można się zauroczyć, kaczeńce w wodnym oku

Nad Satanovym Plesem

        Ruszamy dalej odurzeni tym pięknem. Spod zwalonych jakby na horyzont Szczytów Mięguszowieckich wyłania się największy staw w dolinie - Wielkie Hinczowe Pleso. Mięguszowieckie z tej strony wydają się o połowę niższe niż przy Morskim Oku, ponieważ dolina jest położona dużo wyżej - 1946 m mpm.
Wielkie Hinczowe Pleso

Trzy odsłony tej doliny na zdjęciach Natalii

Na tym zdjęciu Natalii w tle jest Koprowy
        Jest tu tak pięknie, że można by się stąd nie ruszać, kontemplować ciszę przesuwające się wraz ze słońcem cienie. Oczarowani idziemy jednak dalej, Koprowy nie sprawia stąd wrażenia jakiejś grozy.
Mój mąż a za nim Koprowy

Wielkie Hinczowe Pleso z drogi na Przełęcz Koprową
w tle samotny masyw Wysokiej

A wspinamy się po takiej śmiesznej drabince z widokiem na Baszty

Na Koprowej Przełęczy z Wysoką 
     Widoki z Koprowej Przełęczy zagubiły mnie zupełnie w tym co wiedziałam i znałam w Tatrach. Jakaś tajemna dolina otwierała się przed nami z lewej strony, dzika i magiczna, nic tylko jakąś powieść w niej umieścić. A to po prostu Hlińska Dolina z widokiem na polskie Tatry.
Otwiera się przed nami niespodziewany i zupełnie inny od wszystkiego
co znałam widok na polskie Tatry

Natalia wspina się na Koprowy
W tym miejscu utknęłam. Byłam już tak blisko, że widziałam męża i syna jak wchodzą i schodzą z Koprowego, lecz żadna siła nie zmusiłaby mnie, żebym ruszyła się z tego posterunku - tak mnie wystraszyły kamienne otchłanie wokół. Obserwowałam sobie przez pół godzinki szczerzące na mnie kły górzyska oraz szczyt Koprowego, który z tego miejsca wyglądał niczym pluszowy miś😂
Koprowy od strony Mięguszowieckiej Doliny
I tak tu siedząc, zobaczyłam w pewnym momencie młodego mężczyznę, który w czerwonych sandałkach(inaczej nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie ta jarzeniowa czerwień) z gołymi nogami bez skarpet, aż mnie zmroziło na ten widok, na luziku wchodził dalej na Koprowy. Na tym etapie i na tej wysokości gołe stopy i oceany kamieni, niech moc będzie z nim, powiedziałby mój mąż. 
A w tym czasie moja ekipa na Koprowym podziwiała inne widoki.
Świnica, Kozie Wierchy na drugim planie, na pierwszym Szpiglasowa Przełęcz z szczytem i wielkie
Miedziane po prawej, zdjęcie Pawła

A tu w dole tuż pod masywem z prawej strony ukazuje się maleńka przełączka - to Wrota
Chałubińskiego, zdjęcie Pawła

            A bardziej po prawej, patrząc ze szczytu Koprowego, ogrom Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego             
czyli MSW. Autorstwa poniższych zdjęć już nie ustalę, ale na pewno nie są moje😄

Ciemnosmreczyńskie Plesa z Koprowego

I ja tam nie poszłam, do poprawki😄

A tak z drugiej strony. Ostry szczyt z lewej to Szatan. Na pierwszym planie z lewej Hlińska Wieża
a pięknie widoczny "trójkąt" po prawej to Szczyrbski Szczyt.

I ja, nawet nie wiedziałam, że siedzę na takiej kamiennej samotnej górze, to zdjęcie
zrobił mi mąż.

Widok z Koprowego na Dolinę Hinczowych Ples, zdjęcie Natalii

Mięguszowieckie Szczyty, za nimi dwa maleńkie "ząbki" po prawej to Rysy, 
z samego prawego boku Wysoka

Mój mąż z Szatanem w tle
        Kiedy zrównaliśmy się ze sobą zachwytom nie było końca. I Madzia(wówczas jeszcze nie Rohacka, choć opowiadania do Kropli pisałam już prawie trzy lata)dostała swoją nagrodę za dzielne wspinanie.
I ja tu dotarłam, była to fantastyczna tatrzańska przygoda. 

Trzy ostatnie zdjęcia są Natalii, chyba jakąś wystawę trzeba jej zrobić😀


I jeszcze kilka słów o Wielkim Hinczowym Plesie zimą. Woda w tym stawie jest tak kryształowo czysta(nie żyją w niej żadne organizmy), że gdy zamarznie, i ktoś na tym lodzie postawi stopę, to wygląda to tak, jakby chodził w powietrzu! Warto poszukać tego ujęcia w internecie, widziałam i robi niesamowite wrażenie.

                                           Batyżowieckie Pleso

        W 2014r wyruszyliśmy około w pół do ósmej rano z Tatrzańskiej Polianki, można dojechać tam vlakiem, do Batyżowieckiego Plesa. Szłam ze starszym synem Mateuszem i jego przyszłą żoną Ewelinką. Pogoda rano była fantastyczna, nic nie zapowiadało późniejszego pogromu.
Ewelinka z Gerlachem w drodze do Batyżowieckiego Plesa, 2014r
Z Tatrzańskiej Polianki  kierujemy się do Rozejścia na Velickim Moście. Początkowo trasa prowadzi po asfalcie z takim niesamowitym widokiem na Gerlach. Z Velickiego Mostu skręcamy w lewo na Magistralę i Suchy Wierch. I tu spotkało nas okropne "komarowo", że nie mogliśmy nawet na chwilę przysiąść, tak nas cięły, powinnam była się domyśleć co to znaczy. Wspinamy się dalej już bez słońca, jest parno. Tu informacja dla astmatyków: wspinaczka w takim wilgotnym ciepłym powietrzu to żadna frajda, na siłę jednak człowiek i to pokona. 
Już na Magistrali, także na zdjęciu poniżej

Szlak zakręca później ostro w górę. W gęstych chmurach ukazują się nam podstawy Popradskiego Lodowego Szczytu, Batyżowieckiego Szczytu i Gerlacha. I zaczyna padać deszcz, który po chwili zamienia się w ulewę. Próbujemy chronić się pod skałą, lecz nic to nie daje, bo zlewa nie kończy się, a my musimy ruszać dalej, nie możemy już zawrócić. Ogrom Batyżowickiej Doliny widzianej z podejścia poraża, mroczny nastrój pogłębiają zaczynające walić dookoła pioruny. Bałam się jak nigdy w życiu, byliśmy na całkiem "łysym" terenie, do stawu pozostało nam może jeszcze z pół godziny. A pioruny "szły" też z dołu do góry jak splecione węże, kręcąc się. Były od nas daleko, ale te bliskie napędziły nam porządnego stracha. Nic się nam nie stało, ale nigdy więcej nie zaryzykowałam wyjścia na szlak, gdy w prognozie pogody podawali, że ma być burza, i to nieważne o której godzinie. Tego dnia możliwa była po czternastej, zaatakowała nas dwie i pół godziny wcześniej. Zanim dotarliśmy do Batyżowieckiego Plesa, zakończyła się, ale wokół stawu woda z nieba zalała wszystkie trawy, o czym nie wiedzieliśmy, dopóki nie wpadliśmy w to grzęzawisko po kostki. 
Batyżowieckie Pleso, 2014r
Niewiele zobaczyliśmy, zamoczyliśmy buty tak, że następnego dnia Mateusz z Ewelinką suszyli je nam na werandzie przez cały dzień. Szczęśliwi, że żyjemy i dotarliśmy do celu, zaczęliśmy schodzić - tą samą trasą, którą siedem lat wcześniej pokonaliśmy w górę - do Vyżnych Hagów. Tak okropnego stromego zejścia po wysokich kamlotach, błocie nie polecam nikomu. Sama nie zamierzam więcej wybierać się tam w dół. A do Batyżowieckiego Plesa wrócę na pewno, w słońcu i cieple🌞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kolejne lata w Tatrach

                                               Tatry Wyzwanie 2025               Od jakiegoś czasu pojawiają się w internecie wpisy o pokol...