sobota, 14 grudnia 2024

Kolejne lata w Tatrach

                                   Tatry 2024 Kobierzec

        Trzeba wykorzystać porę zmierzającą do zimowej, dzisiaj w Gdańsku od miesiąca pierwszy raz pojawił się przymrozek😆i zarzucić sieć letnich wędrówek tatrzańskich, może ktoś się w nią złapie. W tym roku wielkich wypraw nie robiliśmy, ale też przy sprzyjającej pogodzie wycieczki mieliśmy niemal codziennie(pogoda latem w Tatrach to coroczna zagadka, w zeszłym towarzyszyła nam zimnica, a w tym jakby się odmieniła). 

Stąd zaczynamy codzienność wycieczek - Rysulówka w cieniu Giewontu.
Wystarczy przejść się na lody jedną uliczką wyżej, by załapać się na odległe majestaty Kominiarskiego Wierchu.
A któregoś dnia wyruszyliśmy do Chochołowskiej Doliny - to sam jej początek, jeszcze przed parkingiem.
    Starzy wyjadacze rohaccy niejedno ekstremum mają już za sobą, a zatem teraz możemy lubować się w rejsach po prostym😄Przybliża się już czas wydania mojego górskiego tomiku wierszy, mogę więc zdradzić tę tajemnicę, iż jedna z naszych rohackich wypraw nosi właśnie tytuł "Rejs na Pacholą". Niech nikt nie wierzy, że po Tatrach pływać się nie da, nawet to jest możliwe😀
Jakimś cudem, nawet w późniejszej godzinie, asfalt prowadzący do tajemnic Chochołowskiej
był całkiem pusty. A kiedy posadzono te choinki, sięgały nam może do kolan,
Pod skałką początku Lejowej Doliny robiliśmy też zdjęcia zimą.
A najpierw pokonujemy mój ukochany mostek.
    Spacerkiem z Rysulówki wybraliśmy się w kierunku Chochołowskiej, na kawę i szarlotkę do pani Hanusi, którą znamy już chyba z piętnaście lat albo więcej. Podejście asfaltem do wejścia do parku wydawało się nam nudne, a tymczasem wystarczy zatrzymać się tylko na chwilę, żeby przekonać się, że to właśnie stąd widać rozłożystość Tatr. Im wyżej wchodzi się doliną, tym bardziej chowają się aż do samego jej końca, gdy ujawniają zupełnie inne oblicze. My skręciliśmy w lewo na pustą i cichą drogę pod lasem do Lejowej - naszą stałą trasę spacerową latem i zimą. 
I taki sobie znalazłam uroczek, puszek przekwitłych ostów? Za każdym razem znajduję coś nowego, choć niezmiennie lubię mostki, zanim wyjdzie się na nasz zimowy stok Biały Potok.

Nasza górka narciarska, wysokość nieskomplikowana a dla nas raj.
Na ostatnią wycieczkę tatrzańską lata 2024 wyruszyliśmy z buta asfaltem w górę na Butorowy Wierch. tym razem jednak skręciliśmy przed lasem by dotrzeć tam inną drogą. 
Trzeba się trochę namachać, żeby się tu wdrapać, ale warto - a ludzie tu mieszkają i mają to na co dzień.
Rozłożystość Czerwonych Wierchów i strażnik Zakopanego - Giewont
I małość Tatr - z lewej widoczne Tatry Bielskie, którą są już po stronie słowackiej.
Odkąd zimą 2019 roku odkryliśmy podejście na Butorowy Wierch, a także jego malowniczość, rokrocznie tu zmierzamy i nigdy się nie nudzi, dziwne. Może dlatego, że widok obejmuje Tatry od wschodu na zachód - taka panorama. A przede wszystkim dlatego, że jest nierozpoznany przez ciągi turystyczne - tu króluje cisza i spokój z Tatrami w tle. 
Tegoroczne odkrycie - ślaz czyli dzika malwa
A za chwilę jesteśmy już pod lasem i skręcamy do krainy magii.
Odkąd odkryłam powyższy urok, zimą chyba dwa lata temu, obiecuję sobie, że coś mi się tu wykluje, jakieś opowiadanie. A jak na razie walczę z opowiastką, która miała być osobną bajką pt. "Srebrna skrzynia". Coś mi się zdaje jednak, że podzielę ją na części i trafi do mojej książki dla dzieci "Spójrz w lusterko". Kiedy powiedziałam mamie Sary, że taką napiszę, Sarcia miała dziesięć miesięcy. Dziś ma pięć i pół roku a książka wciąż w rozsypce. Nic to, w przyszłym roku kończyć będę śląską epopeję piastowską i w ramach odreagowania zabiorę się za owo Lusterko. I może ten widoczek złapie się w sieć tej opowieści.
Magia Tatr


W tym miejscu stanęliśmy pierwszy raz, na kobiercu pod Tatrami. I taki wymknął mi się z głowy Kobierzec. 
A my pomknęliśmy na spotkanie przygody, kolejnej magii. Nagrodą za cierpliwość są takie fioletowe uroczyska Tatr utopione w złocie i błękicie.
Tak się zapamiętać...
z Tatrami
A sam Butorowy też mnie na tej ostatniej letniej wyprawie 2024 zaskoczył, choć wędrowaliśmy tu już tyle razy.
Ach, gdybym umiała malować...
I już czas pożegnać się z Butorowym...by zobaczyć się w styczniu 2025😃To już niedługo, za miesiąc wędrować będziemy tędy w zupełnie innej aurze. A do następnego lata już tylko siedem miesięcy, zleci😍
Ze Świnicą w tle...
I z naszymi Rohaczami...do zobaczenia za miesiąc😊

Kolejne lata w Tatrach

                                             Tatry 2024 Kobierzec          Trzeba wykorzystać porę zmierzającą do zimowej, dzisiaj w Gdańsku...